á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Głównym bohaterem jest dwudziestoletni Eidżi Mijake, który przybywa do Tokio, by odnaleźć swojego ojca. Nigdy wcześniej go nie widział i tak naprawdę nie zna jego tożsamości, (...) ale liczy, że wydusi z kancelarii prawnej niezbędne szczegóły. Chłopak niedawno stracił siostrę bliźniaczkę, a matka porzuciła go w dzieciństwie. Jeśli dotrze do taty i przekona go do siebie, nie będzie już sam.
Taki początek Sen_numer_9 zapowiada dramat egzystencjonalny lub – w najgorszym wypadku – rodzinną soap operę. David Mitchell nie bawi się jednak w takie nudne gatunki, za to tworzy szalone i absurdalne wizje, miesza narracje, łączy sny z rzeczywistością. Już na początku bohater wyobraża sobie moment, w którym wchodzi na nielegalu do owej kancelarii, podając się za karmiciela rybek, i żąda wydania dokumentów dotyczących swojego pochodzenia. Raz widzi to oczyma wyobraźni jak akcję z filmu szpiegowskiego, innym razem jak prawdziwą apokalipsę z powodzią zalewającą miasto.
A dalej? Dalej mamy wspomnienia z dzieciństwa, szaloną znajomość z bogatym nastolatkiem o nieciekawych powiązaniach, tajne kluby i imprezy, dzienniki dziadka żołnierza uczestniczącego w II wojnie światowej czy kozę gadającą z kurą. Wątki przeskakują pomiędzy sobą, potęgując wrażenie chaosu, ale też budując oniryczny klimat. W pewnym momencie trudno już się połapać, co jest snem, a co okrutną rzeczywistością.
Niełatwo się czyta Sen_numer_9, bo trzeba skupić się na każdym zdaniu. A w tych pojawiają się w nadmiarze trzykropki, myślniki, dialogi złożone w jeden długi ciąg wypowiedzi. Ale wszystko to sprawia, że książki tej nie sposób zapomnieć. Jest zdrowo zakręcona, nietypowa, bardzo inna.| Więcej recenzji: [link]